Od półgodziny myślę, jakby tu wykrzykniki i omnomnomy przełożyć na słowa i normalne zdania...:)
Może swoje wrażenia kulinarne zacznę od dań z curry - które jest podstawowym smakiem na Sri Lance, z resztą najbardziej rozpowszechniona pozycja wszystkich menu lankijskich to rice&curry: w zestawie z warzywami, rybą, kurczakiem, wołowiną. Oprócz świeżej ryby z grilla nasza pozycja nr 1.
Zazwyczaj wjeżdża wielki talerz ryżu (nie do przejedzenia!) w towarzystwie miseczek z soczewicą z curry (dhal - pycha!!! będziemy eksperymentować w domu), z zielonymi papryczkami, rybą/mięsem - znowu w curry (uwaga - w miejscowych knajpach, nie nastawionych na obcokrajowców wersje z curry mogą być bardzo ostre) oraz miseczka, zawartość której różni się w zależności od regionu - zielenina z przyprawami, ziemniaki w sosie curry, bakłażany (aczkolwiek nie jestem pewna czy to naprawdę były bakłażany mimo że wchłonęłam 2 miseczki, prawie sama, podczas śniadania). Wszystkie sosy curry doprawione jeszcze listkami curry (ciekawe, czy w Polsce do zdobycia). Tak zwaną "wisienką na torcie" rice&curry są smażone ostre czerwone papryczki. Myślałam, że nie będę w stanie przełknąć ani jednej, a zajadałam się nimi podczas całego pobytu. Miseczki są uzupełniane póki nie powiesz STOP. Nie byliśmy w stanie przejeść zestawu podstawowego ;)
Oprócz tego w kartach są po prostu dania mięsne/rybne z curry (niewiele się różnią od wcześniej opisanego).
Śniadanie lankijskie - ryż jest zastąpiony wersją z gniazdami cienkiego makaronu ryżowego (string hoppers) - z mąki z czerwonego lub białego ryżu. Nas na kolana nie powaliło, ale raz w ramach doświadczenia zaserwowaliśmy sobie na dzień dobry.
Tak naprawdę na śniadanie bardzo często jedzą kanapki, faszerowane roti albo coś na kształt krokietów (z jajkiem, warzywami, warzywami z mięsem/rybą, aczkolwiek nieraz poddaliśmy w wielką wątpliwość obecność ryby albo mięsa), z bardzo, ale to bardzo słodką herbatą z mlekiem albo kawą. Cały poranny biznes gastronomiczney oferuje te smakołyki praktycznie na każdym kroku - w wersjach knajpowej/straganowej, kto co woli, kogo na co stać. W piekarniach te wypieki i wyroby są znacznie smaczniejsze, ale również i nieco droższe. Co prawda, koszt 1 szt. nie przekracza 30 LKR (niecała złotówka). Również zdarzają się bardzo ostre:)
W knajpach fastfoodowych rice&curry jest główną i w zasadzie jedyną pozycją na lunch i kolację. Zamiast miseczek dodatki wykładane są na krawędziach talerza. Nadal nie byliśmy w stanie zjeść porcji:))))
Lankijczycy jedzą rękami. Niezależnie od statusu społecznego, stanowiska i płci. Przynajmniej nikogo nie widziałam ze sztućcami w miejscach w których jedliśmy. Dla obcokrajowców zazwyczaj przynoszą widelec i łyżkę. W kilku miejscach przydały nam się niezbędniki (nóż, widelec, łyżka, otwieracz) zakupione na tę okazję - bo sztućców do jedzenia żeśmy się nie doczekali. Dla swoich podają na talerzach pokrytych folią, w którą potem zawijają resztki jedzenia i wyrzucają. Hm, inna forma jednorazowego użytku i higieny? Dla nas w jednej z knajp dziewczyna z obsługi zdjęła folię i wytarła talerz przed nałożeniem jedzenia. Ponieważ na większość pytań odpowiadają uśmiechem i brakiem zrozumienia, porzucamy nadzieję dowiedzieć się dlaczego.
Do domu zakupione różne wersje curry do eksperymentów kulinarnych. Znaleźć tylko przepisy i do dzieła :)))
Może swoje wrażenia kulinarne zacznę od dań z curry - które jest podstawowym smakiem na Sri Lance, z resztą najbardziej rozpowszechniona pozycja wszystkich menu lankijskich to rice&curry: w zestawie z warzywami, rybą, kurczakiem, wołowiną. Oprócz świeżej ryby z grilla nasza pozycja nr 1.
Zazwyczaj wjeżdża wielki talerz ryżu (nie do przejedzenia!) w towarzystwie miseczek z soczewicą z curry (dhal - pycha!!! będziemy eksperymentować w domu), z zielonymi papryczkami, rybą/mięsem - znowu w curry (uwaga - w miejscowych knajpach, nie nastawionych na obcokrajowców wersje z curry mogą być bardzo ostre) oraz miseczka, zawartość której różni się w zależności od regionu - zielenina z przyprawami, ziemniaki w sosie curry, bakłażany (aczkolwiek nie jestem pewna czy to naprawdę były bakłażany mimo że wchłonęłam 2 miseczki, prawie sama, podczas śniadania). Wszystkie sosy curry doprawione jeszcze listkami curry (ciekawe, czy w Polsce do zdobycia). Tak zwaną "wisienką na torcie" rice&curry są smażone ostre czerwone papryczki. Myślałam, że nie będę w stanie przełknąć ani jednej, a zajadałam się nimi podczas całego pobytu. Miseczki są uzupełniane póki nie powiesz STOP. Nie byliśmy w stanie przejeść zestawu podstawowego ;)
Oprócz tego w kartach są po prostu dania mięsne/rybne z curry (niewiele się różnią od wcześniej opisanego).
Śniadanie lankijskie - ryż jest zastąpiony wersją z gniazdami cienkiego makaronu ryżowego (string hoppers) - z mąki z czerwonego lub białego ryżu. Nas na kolana nie powaliło, ale raz w ramach doświadczenia zaserwowaliśmy sobie na dzień dobry.
Tak naprawdę na śniadanie bardzo często jedzą kanapki, faszerowane roti albo coś na kształt krokietów (z jajkiem, warzywami, warzywami z mięsem/rybą, aczkolwiek nieraz poddaliśmy w wielką wątpliwość obecność ryby albo mięsa), z bardzo, ale to bardzo słodką herbatą z mlekiem albo kawą. Cały poranny biznes gastronomiczney oferuje te smakołyki praktycznie na każdym kroku - w wersjach knajpowej/straganowej, kto co woli, kogo na co stać. W piekarniach te wypieki i wyroby są znacznie smaczniejsze, ale również i nieco droższe. Co prawda, koszt 1 szt. nie przekracza 30 LKR (niecała złotówka). Również zdarzają się bardzo ostre:)
W knajpach fastfoodowych rice&curry jest główną i w zasadzie jedyną pozycją na lunch i kolację. Zamiast miseczek dodatki wykładane są na krawędziach talerza. Nadal nie byliśmy w stanie zjeść porcji:))))
Lankijczycy jedzą rękami. Niezależnie od statusu społecznego, stanowiska i płci. Przynajmniej nikogo nie widziałam ze sztućcami w miejscach w których jedliśmy. Dla obcokrajowców zazwyczaj przynoszą widelec i łyżkę. W kilku miejscach przydały nam się niezbędniki (nóż, widelec, łyżka, otwieracz) zakupione na tę okazję - bo sztućców do jedzenia żeśmy się nie doczekali. Dla swoich podają na talerzach pokrytych folią, w którą potem zawijają resztki jedzenia i wyrzucają. Hm, inna forma jednorazowego użytku i higieny? Dla nas w jednej z knajp dziewczyna z obsługi zdjęła folię i wytarła talerz przed nałożeniem jedzenia. Ponieważ na większość pytań odpowiadają uśmiechem i brakiem zrozumienia, porzucamy nadzieję dowiedzieć się dlaczego.
Do domu zakupione różne wersje curry do eksperymentów kulinarnych. Znaleźć tylko przepisy i do dzieła :)))